WEWNĘTRZNA MOC NIE KRZYCZY. ONA PAMIĘTA

Zawsze myślałam, że odnalezienie siebie to będzie wielkie wydarzenie. Jak olśnienie, które spadnie z nieba i rozwieje wszeľkie wątpliwości. A to przyszło...cicho. Po latach. Przyszło przez zmęczenie udawaniem. Przez rozpad relacji, które nie umiały oddychać przy mojej prawdziwości. Przez noce, kiedy czułam się całkowicie sama - i wlaśnie tam, w tej samotności, znalazłam najprawdziwszą wersję siebie. Nie wiem, kiedy dokładnie to się stało. Może wtedy, gdy przestałam walczyć o ludzi, którzy odchodzili, bo nie potrafili zobaczyć mojej duszy. Może wtedy, gdy po raz pierwszy powiedziałam "nie" bez tłumaczenia. Albo wtedy, gdy pierwszy raz zapłakałam - nie z rozpaczy, ale z ulgi, że już nie muszę być nikim innym. Bo ta droga nie była łatwa. Byla dzika. Jak rzeka, która przez długie lata tłumiła swój bieg, aż w końcu nie wytrzymała i zalała wszystko, co stare, zbyt ciasne, obce. Ludzie, których kochałam - znikali po drodze. Nie dlatego, że przestali być ważni. Ale dlatego,...