Posty

Wyświetlanie postów z lipca 24, 2025

KIEDY CIEMNOŚĆ MÓWI PIERWSZA

Obraz
  Noc. Nie śpię. I nie chodzi o to, że nie mogę.  Po prostu… coś mnie trzyma.  Coś wisi w powietrzu -  gęste, ciężkie, nieproszone.  Jakby ktoś zostawił uchylone drzwi do innego świata, a przez tę szczelinę przeciekają cienie... Potwory w mojej głowie nie wyglądają jak z filmów.  Nie mają kłów ani pazurów.  Są subtelne.  Noszą płaszcze z niespokojnych myśli.  Ich kroki brzmią jak: „ odpuść sobie...znowu zmarnowałaś dzień ?”  Ich oddech to: „ zawiodłaś, jak zawsze, już nie będzie lepiej ”.  Szeptem wpełzają pod kołdrę i kładą się obok mnie.  Blisko. Zbyt blisko... Zaczyna się gonitwa.  Myśl za myślą.  Obraz za obrazem.  Sceny z przeszłości, które znam już na pamięć  i lęki o przyszłość, której jeszcze nie ma.  A jednak boli, jakby była już tu.  Teraz. Ciemność nie potrzebuje słów.  Wystarczy jej cisza.  Taka, która nie koi, tylko zacieśnia się jak pętla...a k iedy myślę, że to już nie ...

GDY DUSZA SIADA NA SCHODACH I MILKNIE

Obraz
 Dziś… nie posprzątałam.... Nie tylko naczyń. Zostawiłam wszystko. Porozrzucane ubrania na oparciu krzesła, zwinięty koc w salonie, jakby wciąż ktoś pod nim leżał. Buty na środku przedpokoju – każde inne. Pudełko po ciastkach na blacie. Otwartą pastę do zębów. Resztki obiadu w garnku. Rozsypane ciuchy z suszarki, których nikt nie chce składać... Wszystko – jakby ktoś właśnie wyszedł i już nie wrócił. Tylko ja – zostałam. Chodziłam między tym wszystkim, próbując przez chwilę zebrać siły, żeby „ogarnąć dom”, ale w końcu...usiadłam. Na ganku. Na schodku, który lekko się rusza pod ciężarem lata i zmęczonego ciała. Z kubkiem letniej herbaty, której nawet nie miałam ochoty pić. Patrzyłam przed siebie – na ledwo widoczny między budynkami zachód słońca, który tego dnia nie był spektakularny. Żadnych cudów. Żadnych znaków. Niebo było po prostu…nijakie. Trochę sine. Trochę różowe. Jakby też nie wiedziało, co dzisiaj czuje. Nie myślałam o pieniądzach. Nie o pracy. Nie o „ co dalej ”. Po prost...