GDZIEŚ, GDZIE SNY, A NIE MARZENIA SĄ RZECZYWISTOŚCIĄ
Środek nocy...magiczna pora. Niestety nie mogę zasnąć. Zamiast tego wpatruję się w okno i rozmyślam o wszystkim i o niczym. Tak jest najlepiej. Nie zaśmiecam sobie umysłu poważnymi sprawami, bo rzadko wychodzi mi to na dobre. Skupiam myśli gdzie indziej...Uśmiecham się sama do siebie i cieszę się z tego, że zdecydowałam się na prowadzenie bloga. Zawsze chciałam pisać...to było takie małe, dziecinne marzenie. Ale z czasem pozwoliłam, aby osiadł na nim kurz.
A teraz nagle zdumienie…
Kiedy tak sobie siedziałam patrząc w niebo, pomyślałam o tym, jakie to niesamowite – podczas gdy my śpimy spokojnie, Pan Bóg spełnia nasze marzenia. Nawet te najmniejsze…
Na krótko zatrzymam swoje przemyślenia i pozwolę Wam nadać „temu” formę odpowiadającą Waszym przekonaniom. Możecie nazywać „to” Bogiem, jak ja. Możecie również używać innych określeń typu: wszechświat, energia czy jakkolwiek Wam pasuje...Wszyscy reagujemy zgodnie z naszą własną perspektywą, emocjami i myślami. Ja jestem osobą wierzącą i otwartą. Wiem, że istnieje „coś więcej”, że rządzi nami jakaś tajemnica, która z jakiś powodów nami kieruje. Dotyczy to wszystkich, ale nie każdy to zauważa. Większość nie dostrzega tej energii (lub nie chce tego robić) i szanuję to. Dlatego – wcale tego nie oczekuję i nie jest mi to potrzebne, ale miło będzie, jeśli uszanujecie moje przekonania i wartości.
Czy słyszeliście kiedyś opowieść o tym, że wszystkie gwiazdy to ludzkie pragnienia? To jedna z tych historii zasłyszanych w dzieciństwie, którą pamiętam do dzisiaj :-) Podobno kiedy wypowiadamy w myślach jakąś intencje, na niebie pojawia się piękne ciało niebieskie. Gdy nasze życzenie spełnia się – jedna gwiazda spada. Fajnie prawda?
Ludzie bezustannie myślą, mają głowy pełne snów. Kładą się co noc do łóżek, a te wszystkie myśli są w nich...krążą im w umysłach, ponad nimi. I wtedy… w środku nocy, Anioł Stróż zabiera nasze myśli i umieszcza je na niebie. Bóg dokładnie wie, która gwiazda jest czyja i nigdy o żadnej nie zapomina. Troszczy się o nie i dogląda każdej nocy. Nie zwraca uwagi, że jedna świeci mocniej, a druga ledwo się tli; jedna jest malutka, a druga ogromna...wszystkie mają znaczenie, są wyrazem zaufania i zostały powierzone Jemu - Sile Wyższej. Połyskują spokojnie, czekając na swoją kolej…
Czy Wy też przed snem, oddajecie Bogu swoje życzenia? Czy prosicie, aby się nimi zaopiekował?
Nie pytam w jaki sposób to robicie. Dla jednych może jest to forma modlitwy, dla innych rozmowy, a pozostali nie robią tego wcale. Tak to już jest...ludzie przestali wierzyć w Boga. Większość nawet o Nim nie myśli. Sporo z nas, nie chce nawet pozbyć się swoich pragnień i trzyma się ich tak kurczowo, nie wiedząc, że właśnie przez to nie mogą być spełnione. Są i tacy, którzy wyrośli z marzeń lub nie wierzą już w ich urzeczywistnienie...i to jest naprawdę przygnębiające.
Wiele razy budowałam zamki na lodzie i powierzałam swoje óneiros w boskie ręce. Rzecz jasna, nie wszystkie się spełniły. Wówczas irytowałam się strasznie, przeklinałam swój los i zaciskając pięści krzyczałam: „Dlaczego?”, „Czemu mnie nie słuchasz?” i tak dalej...Dzisiaj już tego nie robię. Wiem, że ludzie często mają życzenia, które nie zawsze są dla nich właściwe. A ich spełnienie, niekoniecznie okazuje się być dobre. Dzisiaj ufam Bogu i jego weryfikacji.
To On wie najlepiej, które z naszych marzeń musi jeszcze dojrzeć i nauczyć się pokory, a które należy delikatnie oszlifować. On decyduje o nadaniu im odpowiedniego kształtu i wartości i o tym, które z nich pozostanie na niebie już na zawsze.
Musimy zrozumieć, że w chwili, kiedy puścimy wolno swoje marzenia, wypowiemy je szeptem lub na głos…one przestają być nasze. Możemy o nich zapomnieć i wymyślać nowe. Każdy z nas może mieć ich tyle, ile tylko zapragnie. Tutaj nie ma ograniczeń! Zatem możemy spać spokojnie i mieć pewność, że są pod dobrą opieką. Kiedyś, niektóre z pewnością do nas wrócą...Ale wtedy będą zharmonizowane, majestatyczne i przede wszystkim adekwatne w czasie.
Zastygłam tak jeszcze przez dłuższy czas. Przyglądałam się gwiazdom i myślałam o nich, jako o swoich marzeniach. O tym, jak Anioły wędrują z nimi w kosmosie, rozpalają w nich płomyki, by te mogły iskrzyć się i nabierać mocy...aż do momentu, gdy przyjdzie ich czas, żeby spaść i napełnić blaskiem nasze życie.
Postanowiłam iść do łóżka. Chciałam mieć (zanim zasnę) tyle marzeń, ile tylko zdołam wymyślić. Poczułam ciepło i spokój. Ogarnęło mnie nieodparte przeczucie, że niedługo wydarzy się w moim życiu coś pozytywnego.
Proszę
Was! Nie zapominajcie śnić...aby Anioły miały co robić :-)
Dobrej nocy Wam życzę!
Komentarze
Prześlij komentarz