SAMA...ALE NIE SAMOTNA

                                                        


Jestem. Żyję. Uśmiecham się. Cieszę z nadchodzącej wielkimi krokami wiosny, a w mojej głowie nieodparte pragnienie ciepła, zaklinania szczęścia i snucia planów. Coraz częściej czuję, że wiosna już prawie przyszła i otula mnie swoją energią i miłymi emocjami. Czekam na zapach skoszonej trawy, kwitnące kwiaty i skowronkowych posłańców. Mmmmm :-) Rozmarzyłam się na chwilę...ale już wracam :-) 

Mam wrażenie, że dawno mnie tutaj nie było...Może przez tą chwilę nieobecności straciłam prawo na przebywanie w tym miejscu...prawo głosu, korzystania z istniejącej tutaj ciepłoty i bliskości?! No tak, tylko przecież to moja bezpieczna przystań. Prywatne podwórko, na którym mogę pozwolić sobie na odrodzenie z utraconych nadziei i odrobinę stymulacji (tylko tej pozytywnej rzecz jasna), aby na nowo spojrzeć na świat i faktyczność. 

Czyż nie tak?! Jestem w końcu u siebie, w swoim pieczołowicie utkanym ze zdań gniazdku, w którym nikt się na mnie nie gniewa, nie ocenia, nie idealizuje...a w chwilach takich jak ta, po prostu mnie słucha i to zupełnie bezinteresownie.…

Moje przemyślenia nie są przypadkowe. Ostatnio sporo czasu poświęcam na obserwacje ludzi i stosunków międzyludzkich. Zauważam najdrobniejsze i niby nieistotne człowiecze odruchy w sprawach błahych i tych bardziej istotnych. Zaintrygowały mnie reakcje innych, w obliczu przyjętego porządku i ich transformacje na przełomie lat. 

Albo inaczej….Dzięki swoim obserwacjom, po raz pierwszy w życiu zaczęłam weryfikować znaczenie słowa „przyjaciel”. Do tej pory byłam w stanie zaakceptować fakt, iż każdy z nas rozwija się i dojrzewa, ale z czasem, coraz trudniej było mi pojąć przyczyny owych zmian.

Kim dla Was jest PRZYJACIEL? Nie pytam o definicje, bo ile ludzi tyle sformułowań. Pytam o znaczenie prawdziwej przyjaźni. Oczywiste jest, że ludzie przychodzą i odchodzą, przemijają, znikają, umierają...ale przecież zawsze jest wśród nich ktoś, kto zostaje i staje się najważniejszy prawda? Ktoś, komu ufasz, na kogo możesz liczyć; kto pomoże ci w potrzebie, nie oceniając czy zasłużyłeś na taki los ,czy nie. Zawsze poznajemy w życiu co najmniej jedną osobę, która czuje się z nami swobodnie i pozwala sobie na całkowity brak skrępowania w naszym towarzystwie, ale daje ci tym samym możliwość, abyś w nieprzymuszony i indywidualny sposób, mógł być sobą.

 Zauważyliście jak często w ciągu całego życia, nasze wartości ulegają zniekształceniu? Zatracają się, przez co trudno odróżnić ludzi życzliwych od bezdusznych; wroga od przyjaciela czy szczerość od sarkazmu. Podczas mojej ziemskiej wędrówki spotkałam tysiące osób...kolegów, znajomych przyjaciół...Poznałam naprawdę mnóstwo wspaniałych ludzi i wielu zwyczajnie nieprzyjemnych. Z roku na rok, jedni się oddalali, a na ich miejsce pojawiali się nowi. Nie wszyscy przepadli...wielu jest ze mną po dziś dzień, co jest doskonałym dowodem na to, że można być bardzo blisko kogoś, bez względu na to, jak niewiarygodnie daleko od siebie żyjemy. Są to ludzie, którzy szli ze mną kawał mojego życia, znają mnie i potrafią odczytać wszystkie moje znaki…to, co ukrywam w głębi, co czuję, jak myślę, czego pragnę. Potrafią postawić mnie do pionu, udzielić rady, kiedy o nią proszę (nawet gdyby miała okazać się zwykłą krytyką).

Dla mnie przyjacielem jest osoba, która wie o mnie wszystko, a mimo to nadal mnie lubi. Nie przestaje we mnie wierzyć, nawet wtedy, gdy ja sama straciłam wiarę. To ktoś, kto rozumie mnie w chwili, kiedy ja przestaję ogarniać wszystko rozumem. Kto nie ocenia i szanuje każdy mój wybór. Jest ze mną, nie tylko w biedzie i smutku, ale także w dobrobycie i radości. Prawdziwy przyjaciel słyszy co mówię...ale dostrzega również to, czego powiedzieć nie potrafię. I nigdy nie znika, gdy mu się znudzę. Oddany kompan to taki, który mówi o nas dobre rzeczy, za naszymi plecami, a złe prosto w twarz – nigdy odwrotnie. Jest otwarty i nie ma potrzeby ukrywania przed tobą niczego. Jest to człowiek, który uwielbia cię za to, jaki jesteś, a nie z powodu tego, kim jesteś. Nie ze względu na to ile masz, ale jakimi wartościami w życiu się kierujesz . Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale kontekst pozostanie wciąż ten sam….

Znam cudownych ludzi. Naprawdę...ale...Do tej pory nie byłam świadoma, nie wiedziałam, że przez ostatnich kilka lat, tak bardzo byłam sama. Nie zauważyłam tego, ponieważ zbyt mocno skupiłam się na zdobyciu ludzkiej aprobaty i zaufania. Szukałam akceptacji i zrozumienia. Niestety nie zwróciłam uwagi na to, iż przez cały ten czas, chwytałam jedynie powietrze. Skoncentrowałam się na przywiązaniu do ludzi, sprostaniu ich oczekiwaniom...zamiast na zwyczajnym, prawdziwym byciu sobą. Kiedy patrzę teraz na to wszystko, z innej perspektywy, to widzę jak mało rozumiałam. Ludzie, którzy się za dojrzałych uważają - bawią się innymi jak marionetkami. Ci, którzy bliskość zapewniali - uciekają gdzie pieprz rośnie (uważając się tym samym przez nas pokrzywdzeni). 

Moja cudowna przyjaciółka (która żyje w odległej krainie wiecznego słońca) powiedziała mi ostatnio bardzo ważną rzecz, której od tamtej pory nie potrafię zapomnieć: „Nie goń za kimś, kto wie, gdzie cię znaleźć..nawet jeśli wynika to z moralnego obowiązku. Jeśli ktoś się od ciebie oddala, to pozwól mu odejść i zapomnij. Bo jeśli masz coś ważnego do zaoferowania, nie musisz nikogo prosić, żeby został i to docenił.” 

To prawda...Nie możemy czuć się źle z powodu zerwania więzi, utraceniu bliskiej osoby. Wiem...rozumiem, że czasem to nie takie proste. Nie łatwo jest zaakceptować fakt, że ktoś może cię wykreślić ze swojego życia mimo, że tak wiele razem przeżyliście. Uważam natomiast, że należy uzmysłowić sobie, że jeśli druga osoba nie chce, abyś uczestniczył w  dalszym ciągu jej życia, to w rzeczywistości, ty również tego nie potrzebujesz. A żal i ból jaki w tej chwili odczuwasz, to nic innego, jak chwilowe poczucie tęsknoty za tym, co być może istniało kiedyś....ale dzisiaj już przeminęło.

Mario Quintana pisał: „Cała frajda nie polega na bieganiu za motylem, ale na zadbaniu o swój ogród tak, aby motyle same do Ciebie przylatywały”.

Zatem dbaj o swój ogród z radością, zamiast czekać, aż ktoś przyniesie i zasadzi w nim kwiaty. Podziel się tym, co masz w środku z ludźmi, którzy naprawdę potrzebują cię blisko siebie, bo to najlepszy sposób na pełnię przyjaźni. Pielęgnuj rzeczywiście wartościowe relacje i uwolnij się od przeszłości. 

I tego Wam życzę!!! Prawdziwych przyjaciół na zawsze, nie na chwilę. Takich, którzy dadzą Wam całkowitą wolność w byciu sobą i będą z Wami zawsze, pomimo i wbrew.


P.S. Dziękuję wszystkim fantastycznym osobom w moim życiu. Jak to się mówi? „Przyjaciół wybierasz sobie sam, ale tych prawdziwych wybiera czas”.



Komentarze

  1. Przyjaźń potrafi być bardziej szczera, bezinteresowna i wytrwała niż więzy krwi. Popieram Twoje zdanie, że nie należy za nią gonić i napierać jeśli się nas nie chce. To czasem boli tak bardzo, niemal jak odejście/smierć. Pamietam siebie z dzieciństwa przeżywającą kłótnie i rozstania z przyjaciółmi. Obserwuję swoje córki i mimo 8 i 10 lat, równie mocno przeżywają zawody w przyjaźniach. Bardzo mnie cieszy, że tak jest, tak cieszy. To znak, że cenią ludzi, mimo swojego niewielkiego doświadczenia. Martwią się gdy jest źle ich psiapsiółkom i cieszą jak szalone gdy one czują szczęście. I te pytania: mamo czy Ty też tak miałaś?😉 Tak kochanie, dokładnie tak samo 😉 Pamietam też siebie jako nastolatkę robiącą wszystko by udowodnić swoją przyjaźń, nie skupiając się na tym czy druga strona na nią zasługuje. A potem trzask, złamane serce, przepłakane noce, listy pisane do rana wyjaśniające sprawy, nie telefony i smsy😉. Bolało wtedy, boli równie mocno i teraz. Na szczęście perspektywa czasu, nabyte doświadczenie, rozumienie siebie, próba zrozumienia otoczenia chroni nas choć trochę przed tym bólem. Na szczęście tamtych ludzi już nie ma, widocznie nie zasługiwaliśmy na siebie. Jak dobrze, że pozostali nieliczni. Ci, którzy po upływie 3, 2 lub 1 dekady nadal cenią te same wartości. Niekoniecznie wszystkie, bo mamy prawo do tego, za to wystarczajaco dużo by się szanować, wspierać, pocieszać ale przede wszystkim CIESZYĆ z sukcesów tych dużych i tych małych, motywować, dopingować. Bo prawdziwych przyjaciół poznajemy wtedy, kiedy odbiera telefon nawet po latach, a Ty czujesz jakbyście dopiero co skończyli pić kawę, po tym że szczerze gratulują ci wszystkiego co dokonujesz, po tym, że tulą i otwierają drzwi, mimo że wyglądasz i pachniesz 😉 jak 7 nieszczęść, po tym że posprzątają po tobie bajzel i nigdy ci tego nie przypomną, po tym że dzwonią zawsze, tylko po to by sprawdzić czy jesteś. Kocham Was ❤️ moi Przyjaciele i Dziękuję, że jesteście 💚

    OdpowiedzUsuń
  2. People come and go from your life but true friends stay in it forever

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZASIANE NIECH ROŚNIE

KIEDY CIEMNOŚĆ MÓWI PIERWSZA

MODLITWA GDY BRAK MNIE PARALIŻUJE