NIE KAŻDE KADZIDŁO PACHNIE PRAWDĄ


      Dziś duchowość stała się trendem.

Piękne zdjęcia z kadzidłem, mandala z kawą o poranku, cytaty o świetle i wdzięczności, posty na portalach...
wszystko wygląda tak, jakbyśmy wszyscy byli już o krok od oświecenia...
        Coraz częściej widzę ludzi, którzy mówią o sobie "przebudzeni, oświeceni, z wysokimi wibracjami"Oni "już wiedzą", "widzą więcej", "czują głębiej"...

Ale kiedy przyjrzysz się temu bliżej - zamiast ich światła, zobaczysz cień.
Zamiast pokory - pogardę. Zamiast współczucia - krytykę.
Pod kadzidłem - ukryty gniew.
Pod białą suknią - stłumioną przeszłość. A pod spokojnym tonem - pychę.

Obserwując to wszystko mój wewnętrzny głos mówi mi jedynie, że coś nie gra....

Mam wrażenie, że to nie spokojna mądrość duszy, a jedynie duchowe ego, które przez nich przemawia:

"Ja już jestem dalej niż ty. Przebudzony.
Przebudzona. Świadoma...."; "To twoje niskie wibracje"; "Nie rozumiesz, bo jesteś z niższego poziomu świadomości".

BOŻE JEDYNY!!!!!

Przecież prawdziwe światło nie porównuje się z ciemnością, tylko łagodnie ją oświetla. Prawdziwa duchowość nie potrzebuje etykiety. Nie musi być spektakularna. Nie szuka lajków ani potwierdzenia. Ona działa cicho...Głęboko...W środku. Często w największym chaosie, a nie na pięknie urządzonej macie do jogi.
A co najwazniejsze prawdziwa świadomość nie ocenia....


Ostatnio coraz częściej spotykam tych  którzy mówią o świetle, a tak naprawdę
rzucają cień na tych, którzy są jeszcze w
drodze. Którzy potrafią mówić o "energetycznym oczyszczaniu", a nie umieją powiedzieć "przepraszam" najbliższym. Którzy odcinają się od "niskich wibracji", a uciekają od własnego cienia.

Coraz więcej takich, ktorzy przypisują sobie ,moce". Widzą, słyszą, przewidują, uzdrawiają...ale nie potrafią przyznać się do własnej złości. Nie są w stanie powiedzieć "nie wiem" i nie umieją być w prawdzie, kiedy nikt nie patrzy...

Nie wiem, ale moim zdaniem
duchowość bez pokory staje się kolejną maską. Duchowość bez cienia - ucieczką.
Duchowość bez pracy nad sobą - tylko kolejnym kostiumem ego, które po prostu zmieniło ubranie na bardziej ,,mistyczne".

Bo prawdziwa droga to nie tylko afirmacje i wizualizacje. To siedzenie sam na sam z własnym bólem. To przyznanie się, że jeszcze wiele w nas do przepracowania.
To codzienne wybory, w których uczymy się nie odgrywać roli "świętej", tylko być sobą - nawet jeśli to niewygodne.
To łagodność dla tych, którzy są dopiero na początku. To umiejętność milczenia, kiedy ktoś inny potrzebuje mówić. To nie wyższość, ale obecność...

Nie jestem idealna.
Nie wiem wszystkiego.
Ale wiem jedno:
Duchowość to nie błyskotki dla duszy
To nie konkurs, kto bardziej ,,oświecony"
To droga, która uczy kochać - siebie, innych i życie. To miłość uzdrawia świat  a nie maski.

Istnieje wiele prawd....jedna mówi: 
Nie jesteśmy duchowi wtedy, kiedy mówimy o duchowości. Jesteśmy duchowi wtedy, kiedy ktoś nas rani - a my nie oddajemy ciosu. Jesteśmy duchowi wtedy, kiedy nie mamy racji i umiemy to przyznać. Kiedy obok jest ktoś pogubiony - a my nie stajemy nad nim jak nauczyciel, tyIko słuchamy....

To nie duchowość jest dziś w kryzysie.
To ludzkie ego przebrało się za duchowość. To ego, które mówi: "wiem lepiej", "jestem dalej", "jestem światłem" ....ale nie zauważa, że wciąż walczy o uznanie, akceptacje, kontrolę i władzę.

Prawdziwa moc nie mówi: "mam moce"
Prawdziwa moc nie musi być widoczna.
Ona płynie przez obecność, ciszę, łagodność. Ona nie udowadnia niczego - bo już wszystka wie. Nie o świecie. O sobie.

Istnieje wiele osób, które w cichości serca przepracowało więcej niż niejedna "guru"
Które nie mają tytułów, nie robią liveów, nie noszą kryształów - ale ich serce jest czyste, a spojrzenie miękkie.
Znam też takich, którzy budują wokół siebie mur oświecenia - a wewnątrz są przerażonymi dziećmi, które tylko chcą być kochane.

I nie piszę tego z pogardy...
Piszę z bólu, z troski, ze współczucia i miłości. Bo widzę, ilu ludzi się zniechęca.
Ilu ucieka z tej ścieżki, bo trafili nie na światło, a na duchowy narcyzm.

Prawdziwa duchowość to nie spektakl.
To najtrudniejsza i najpiękniejsza podróż do samego środka siebie.
Tylko Ty, Twoje serce i Twoja gotowość, by się rozebrać z iluzji - do kości.

Jeśli dziś jesteś w miejscu, gdzie szukasz
swojej prawdy - nie pozwól, by ktoś "bardziej duchowy" odebrał Ci głos.
Nie daj się zawstydzić tym, że dopiero
zaczynasz. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Wystarczy, że jesteś szczera/y ze sobą.

Ja wiem, że jestem tu i teraz. Bez masek....I wiem, że dużo jeszcze nie wiem....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZASIANE NIECH ROŚNIE

MODLITWA GDY BRAK MNIE PARALIŻUJE

Z CICHYCH PRZESTRZENI TRANSFORMACJI