SPAĆ. ŚNIĆ. WSTAĆ. ŻYĆ.



Dzień po rozmowie z Duszą nie wydarzyło się nic wyjątkowego. Nie wygrałam na loterii życia, nie dostałam znaku na niebie, nie spłynęło na mnie jaskrawe światło.
Ale w środku mnie... coś w pewnym sensie pękło....jednakże coś innego zaczęło się zszywać.

Znów przyszła noc. Z tym samym znajomym ciężarem w klatce piersiowej.
Z tym cichym „może to wszystko nie ma sensu”, które sączy się jak trucizna między myślami. I znów się odezwałam. Nie z modlitwą. Nie z afirmacją. Tylko szczerze. Brutalnie. Prawdziwie...W pewnym sensie krzyczałam i łkałam nie wydając z siebie dźwięku.


-------

Ja:
Duszo…Powiedz mi, czy kiedyś to się skończy? Czy kiedyś naprawdę odpocznę?
Bo czuję, że już nie mam siły walczyć.

Dusza:
Może właśnie w tym rzecz, Kochana. 
Że nie przyszłaś tu walczyć. Nie jesteś tu po to, aby się z czymkolwiek siłować.  
Przyszłaś przypomnieć sobie, że nie musisz niczego zdobywać, by być godna miłości, obfitości czy czegokolwiek pragniesz.

Ja:
Ale przecież życie tak często mnie odrzuca. Ludzie zawodzą. Moje marzenia się nie spełniają. Problemów wciąż narasta. Jak mam wierzyć, że jestem godna?

Dusza:
To proste. Bo oddychasz. Bo kochasz. Bo płaczesz nocami, a pomimo tego rano wciąż wstajesz. Bo w chwilach, kiedy nie masz siły zrobić kroku wprzód - nie zatrzymujesz się. Bo masz w sobie dobroć, ciepło i empatię. Bo twoja wrażliwość nie jest słabością, lecz bramą do tego, co najprawdziwsze...

Ja:
A co jeśli ja nie chcę być silna? Jeśli mam dość tych wszystkich lekcji, całego tego rozwoju, kolejnych transformacji? 
Chciałabym tylko przytulenia. Ciszy. Ciepłej obecności...

Dusza:
Więc połóż się. Weź koc. Zaparz herbatę. Zamiast szukać sensu — poczuj siebie. Zamiast się zmuszać — pozwól sobie odpocząć. Zamiast być kimś lepszym — bądź sobą. To wystarczy...Nie musisz nic robić. Pozwól sobie po prostu być. Tutaj, w tej przestrzeni...bez pośpiechu, bez kontroli, bez oczekiwań...

Ja:
Ale ja tak długo uciekałam. Od siebie, od świata, od myśli przepełnionych strachem…Nie wiem, czy jeszcze umiem TU być. Tak spokojnie...nic nie robiąc. Nie wiem czy potrafię poczuć się bezpiecznie...

Dusza:
To dobrze. Bo dopiero teraz zaczynasz. Nie od nowa — ale z miejsca, które naprawdę jest Tobą. Z miejsca, gdzie łzy są święte. Gdzie nie musisz zasługiwać. Gdzie życie nie wymaga, byś była idealna — tylko obecna. 

Oddychaj...Wdech...i wydech....i jeszcze raz spokojnie...Wdech....i wydech...

---

Posłuchałam...Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że siedzę sama ze sobą na pięknej, zielonej łące. Wiatr muska delikatnie moją twarz, a słońce łaskocze ją swoimi promieniami. Jestem tam...Nie jako wojowniczka. Nie jako przewodniczka. Tylko jako dziewczynka we mnie — ta, która tak długo czekała na jedno: Widzę Cię. Już nie musisz być dzielna.”

Łzy spłyneły mi po policzkach. Odpuściłam...Pozwoliłam sobie być całkowicie bezbronna i uległa. Napięcie powoli ustępowało...

---

Może właśnie dlatego Dusza przychodzi. 
Nie żeby dawać odpowiedzi. 
Ale, żeby przypomnieć: że nie jesteś sama. Nigdy nie byłaś.

I może, kiedy poczujesz znowu ten ból, tę pustkę, ten brak sensu…
Nie pytaj „dlaczego to wszystko”. 
Tylko weź siebie w ramiona. Jakbyś tuliła dziecko, które za długo było silne. 
I szeptaj sobie, tak jak Dusza szepta mnie:

Jestem. I to wystarczy.”

Z wdzięcznością za Ciebie, która to czytasz. Z serca, które też się czasem łamie — ale bije dalej. Bo jesteśmy tu razem.......


Komentarze

  1. Anna Woszczynska6 lipca 2025 10:58

    Nie mam odpowiedzi ale mam obecność i serce, które bije w tym samym rytmie-słyszę Cię, widzę i czuję🩷

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZASIANE NIECH ROŚNIE

MODLITWA GDY BRAK MNIE PARALIŻUJE

Z CICHYCH PRZESTRZENI TRANSFORMACJI