DZIEWCZYNKA, KTÓRA UWIERZYŁA W BAŚNIE


Jak to się mówi?

Każda z nas jako mała dziewczynka naoglądała się bajek o księżniczkach, rycerzach na białych koniach i smoczych bestiach. I każda z nas chciała być księżniczką…Ja też...

Byłam normalną dziewczynką...czasem głośną i rozbrykaną, czasem cichą i zamyśloną...która potrafiła godzinami siedzieć przy oknie lub na dachu swojego bloku i patrzeć, jak niebo zmienia kolory.

Zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że gdzieś – za siedmioma górami i lasami – czeka mój świat. Mój pałac. Mój rycerz. Moja przygoda...

Tworzyłam marzenia na podobieństwo bajek. Pełne magii, miłości i szczęśliwych zakończeń. Wierzyłam, że dobro zawsze zwycięża. Że ktoś kiedyś przyjedzie…zabierze mnie daleko za morze i uratuje.

Miałam duszę księżniczki – tej, która nie tylko nosi koronę, ale i wierzy w miłość tak bardzo, że czasem aż boli.

Ale potem przyszło życie...

Nie tak bajkowe, jak sobie wyobrażałam. Świat nie mówił językiem wróżek. Był głośny. Wymagający. Czasem okrutny...Rycerze nie przyjeżdżali. A jeśli już – często nie wiedzieli, jak mnie kochać. Czasem sami potrzebowali ratunku, a czasem ranili mnie swoimi mieczami.

Zrozumiałam, że nikt mnie nie uratuje. Że czasem księżniczki, które wyglądają na kruche, noszą w sobie więcej siły niż całe królewskie armie.

Dzisiaj?

Dzisiaj już nie czekam na księcia. Nie wypatruję wybawienia. Nie śnię o koronie. Dzisiaj chcę mieć swojego smoka...Na własne skinienie.

Nie po to, żeby palił świat. Ale żeby przypominał mi, kim jestem, gdy znów zapomnę. Chcę smoka, który stanie za mną, gdy ktoś sprawi, że przestanę się uśmiechać. Który zionie ogniem, gdy ktoś próbuje ugasić moje światło. Który burczy z czułością: „Powiedz mi tylko, kogo mam spalić, a kogo zostawić.”

Nie jestem już tą samą dziewczynką. Ale też nie zdradziłam tej, którą kiedyś byłam.

Ona – mała, marzycielska – nadal we mnie mieszka. I cieszę się, że nie pozwoliłam światu jej zabić. Bo to dzięki niej wciąż wierzę. Nie w bajki. Ale w miłość, która nie musi być doskonała, by była prawdziwa. W magię codzienności. W kobiecą siłę, która nie potrzebuje korony.

Dziś nie jestem księżniczką. Jestem sobą. Z sercem trochę połatanym, ale pełnym. Z duszą, która nie szuka już ratunku – tylko prawdy. Z ogniem w spojrzeniu i śmiechem, który nie boi się dźwięku.

I jeśli miałabym dziś napisać swoją własną bajkę, brzmiałaby tak:

Była sobie dziewczynka, która wierzyła w miłość. I kiedy świat próbował ją złamać –nauczyła się latać na własnym smoku.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZASIANE NIECH ROŚNIE

MODLITWA GDY BRAK MNIE PARALIŻUJE

Z CICHYCH PRZESTRZENI TRANSFORMACJI