Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2025

URODZONA W 1982

Obraz
  To ja...Dziecko tamtych czasów. Tamtego świata. Świata, którego już nie ma – ale który żyje we mnie, w mojej pamięci, w moim sercu. Ehhhh...cieszę się, że jeszcze zdążyłam złapać tamten świat za rękaw… zanim się oddalił... Czasem patrzę na dzisiejsze czasy, ludzi, planetę i czuję się trochę jak przybysz z innej epoki. Jakby wszystko było szybsze, głośniejsze, bardziej błyszczące… ale jednocześnie puste. Bo my żyliśmy inaczej. I nie chodzi o to, że "lepiej" – ale głębiej. Bliżej człowieka. Prawdziwiej. Nie mieliśmy internetu, ale mieliśmy siebie. Nie potrzebowaliśmy komunikatorów – wystarczyło zapukać do drzwi sąsiada. Nie było potrzeby umawiać się przez telefon – po prostu się wychodziło z domu i ktoś zawsze czekał na podwórku. Pamiętam, jak jeździliśmy na rowerach do ciemnej nocy. Bez kasków, bez mapy w telefonie. Liczył się śmiech, wolność i to uczucie, że świat należy do nas – chociaż był taki prosty. Piliśmy wodę z kranu, dzieliliśmy oranżadę z jednej butelki. Nie baliś...

ZASIANE NIECH ROŚNIE

Obraz
        Na początku chcesz wierzyć... O Boże, jak bardzo chcesz...Tak bardzo... C hcesz wszystko kontrolować.  Planować. Wiedzieć.  Ustawić Wszechświat jak kostki domina:  tu działanie, tu afirmacja, tu intencja – a tu, proszę bardzo - spełnienie. Myślisz: „ Skoro proszę z taką szczerością – na pewno przyjdzie. ” I przez chwilę...tą krótką chwile jest Ci nawet lżej...Czujesz przypływ energii, nadziei, gotowości.  Wszechświat wydaje się bliżej niż kiedykolwiek. Ale potem mijają dni... Tydzień. Dwa. Miesiąc... Niczego nie ma.  Cisza. Zaczynasz się zastanawiać: „ Co robię źle ?” „ Dlaczego inni przyciągają, a ja nie ?” „ Może nie zasługuję ?” „ Może to wszystko nie działa ?” I zaczynasz znowu szukać. Kursów, odpowiedzi, technik, książek. Zaczynasz się naprawiać. Chcesz być „bardziej gotowa”.  „Wyższa wibracja”.  „Czysta energia”. Aż w końcu… Zmęczenie.  Poczucie porażki.  Rozczarowanie.  Złość. I to jedno ...

PISANE PO TO, BY WRÓCIĆ

Obraz
Nie zaczęło się od przełomu.  Nie od cudu ani znaku.  Zaczęło się od zmęczenia... Od wieczorów, kiedy nie chciało mi się już nic rozumieć.  Od nocy, gdy modlitwy nie miały siły się ułożyć.  Od poranków, gdy budziłam się z ciężarem, którego nie potrafiłam nazwać. Zaczęło się… powoli.  Jakby coś we mnie rozplątywało się od środka.  Cicho. Bez słów. Bez planu. --- Gdy zakładałam tego bloga, chciałam coś uratować... Może siebie. Może sens. Może kogoś, kto czuł to samo co ja.  Pisałam, bo nie wiedziałam, jak krzyczeć.  Pisałam, bo nie wiedziałam jeszcze, jak przytulić siebie. W tamtych tekstach byłam poraniona i silna.  Jednocześnie zagubiona i mądra. Tamte słowa były jak latarki na drodze, której nie znałam.  I nawet jeśli nikt ich nie przeczytał – one widziały mnie. Nie byłam gotowa, by przyznać, że szukam nie kogoś, ale siebie.  Że to nie świat mnie nie znał – tylko ja sama siebie unikałam. ...... I przyszły lata. Nie zmieniały mnie s...

KIEDY CIEMNOŚĆ MÓWI PIERWSZA

Obraz
  Noc. Nie śpię. I nie chodzi o to, że nie mogę.  Po prostu… coś mnie trzyma.  Coś wisi w powietrzu -  gęste, ciężkie, nieproszone.  Jakby ktoś zostawił uchylone drzwi do innego świata, a przez tę szczelinę przeciekają cienie... Potwory w mojej głowie nie wyglądają jak z filmów.  Nie mają kłów ani pazurów.  Są subtelne.  Noszą płaszcze z niespokojnych myśli.  Ich kroki brzmią jak: „ odpuść sobie...znowu zmarnowałaś dzień ?”  Ich oddech to: „ zawiodłaś, jak zawsze, już nie będzie lepiej ”.  Szeptem wpełzają pod kołdrę i kładą się obok mnie.  Blisko. Zbyt blisko... Zaczyna się gonitwa.  Myśl za myślą.  Obraz za obrazem.  Sceny z przeszłości, które znam już na pamięć  i lęki o przyszłość, której jeszcze nie ma.  A jednak boli, jakby była już tu.  Teraz. Ciemność nie potrzebuje słów.  Wystarczy jej cisza.  Taka, która nie koi, tylko zacieśnia się jak pętla...a k iedy myślę, że to już nie ...

GDY DUSZA SIADA NA SCHODACH I MILKNIE

Obraz
 Dziś… nie posprzątałam.... Nie tylko naczyń. Zostawiłam wszystko. Porozrzucane ubrania na oparciu krzesła, zwinięty koc w salonie, jakby wciąż ktoś pod nim leżał. Buty na środku przedpokoju – każde inne. Pudełko po ciastkach na blacie. Otwartą pastę do zębów. Resztki obiadu w garnku. Rozsypane ciuchy z suszarki, których nikt nie chce składać... Wszystko – jakby ktoś właśnie wyszedł i już nie wrócił. Tylko ja – zostałam. Chodziłam między tym wszystkim, próbując przez chwilę zebrać siły, żeby „ogarnąć dom”, ale w końcu...usiadłam. Na ganku. Na schodku, który lekko się rusza pod ciężarem lata i zmęczonego ciała. Z kubkiem letniej herbaty, której nawet nie miałam ochoty pić. Patrzyłam przed siebie – na ledwo widoczny między budynkami zachód słońca, który tego dnia nie był spektakularny. Żadnych cudów. Żadnych znaków. Niebo było po prostu…nijakie. Trochę sine. Trochę różowe. Jakby też nie wiedziało, co dzisiaj czuje. Nie myślałam o pieniądzach. Nie o pracy. Nie o „ co dalej ”. Po prost...

MODLITWA GDY BRAK MNIE PARALIŻUJE

Obraz
Boże… Nie pytam Cię dzisiaj o przyszłość. Nie proszę o wielkie zmiany. Dziś proszę tylko o to, żeby przeżyć ten dzień… bez rozpadania się na tysiąc kawałków. W moim brzuchu siedzi lęk. W głowie – tysiące myśli, które krzyczą: „Nie dasz rady. Nie wystarczy. Będzie wstyd. Będzie ból.” I ja… ja już nie wiem, komu wierzyć. Więc wierzę tylko Tobie. Bo Ty mnie widzisz. Nie tylko wtedy, gdy jestem silna i uśmiechnięta. Ale właśnie teraz – gdy drżę, milczę i duszę płacz w poduszce. Widzisz mnie w moim wstydzie. W moim „ nie mam ”. W moim „ nie wiem ”. I… nie odwracasz wzroku. Więc dziś – niczego nie udaję. Nie mówię, że „ ogarnę ”. Nie obiecuję sobie, że „jutro będzie lepiej”. Dziś tylko się tulę – do Ciebie. I proszę… Naucz mnie ufać. Pokaż mi, że mogę oddychać, nawet jeśli jeszcze nie mam rozwiązania. Pokaż mi, że nie jestem sama. Że brak to nie koniec, tylko przystanek. Że jeszcze przyjdzie ulga. Nie przez cud na zewnątrz – ale przez przebudzenie we mnie. Bo przecież nawet w cieniu – jest ś...

CZASEM GŁOŚNO...ZNACZY PUSTO

Obraz
      Nie każda rozmowa jest rozmową.  Nie każda „ pomoc ” naprawdę pomaga. I nie każda „ świadomość ” ma w sobie czucie…     Czasem spotykamy ludzi, którzy mówią o świetle, ale zostawiają po sobie cień.  Którzy uczą innych, choć sami się jeszcze nie usiedli w prawdzie. Którzy używają duchowych słów jak broni – błyszczącej, ale zimnej. A my? My stoimy przed nimi… i czujemy wszystko.  I choć bardzo łatwo byłoby odpowiedzieć tym samym tonem – czasem wystarczy tylko zostać przy sobie. I zobaczyć więcej, niż ktoś chciałby nam pokazać. Oto jedna z takich rozmów. Nie idealna. Nie spokojna. Ale prawdziwa... -------- – Wiesz… nie chcę Cię oceniać – zaczęła, zanim zdążyłam coś powiedzieć – ale naprawdę myślę, że powinnaś popracować nad swoją wibracją. Czuć w Tobie sporo chaosu. Uśmiecham się delikatnie.  Nie dlatego, że się zgadzam. Po prostu… już nie muszę się bronić. – Może masz rację – odpowiadam spokojnie . – Może jeszcze nie wszystko we mnie...

Z KAŻDEJ RYSY ŚWIATŁO - Z KAŻDEJ ŁZY ODWAGA

Obraz
      Nie wiem, gdzie teraz jesteś. Może właśnie usypiasz dzieci. A może jesteś już sama, bo dawno opuściły domowe gniazdo...Może stoisz przy zlewie lub siedzisz przy stole z chłodną herbatą w dłoni i pytasz siebie w ciszy: „ I co teraz? Czy to już wszystko?” A może płaczesz po cichu w łazience, bo znów nikt nie zapytał, jak się dzisiaj czujesz... Ale wiem jedno – jeśli to czytasz, jeśli jeszcze pytasz – to znaczy, że wciąż jesteś. Że wciąż się nie poddałaś. Ja też się nie poddałam. Choć wiele razy miałam ochotę po prostu zniknąć. Choć życie łamało mnie nie raz – cicho, powoli w środku.     Wychowywałam syna – z miłością, ale też ze zmęczeniem, z wyrzutami sumienia, że zawsze mogłam zrobić więcej. Kochałam – czasem tak mocno, że aż gubiłam w tym samą siebie. Bywałam silna, kiedy najbardziej bolało. Odpuszczałam, kiedy należało odejść. Płakałam w poduszkę. Zaciskałam zęby. Uśmiechałam się z pękniętym sercem. Milczałam z krzykiem w środku. Zapominałam o sobie – bo...

BY WZIĄĆ ZA RĘKĘ TĄ, KTÓRĄ KIEDYŚ ŚWIAT POMINĄŁ...

Obraz
    Są takie rozmowy, których nie da się zaplanować. Przychodzą znienacka, między jednym oddechem a drugim. W ciszy. W cieple serca, które wreszcie zaczęło słuchać...  To nie była rozmowa z kimś z zewnątrz. To była rozmowa z Nią. Z tą małą dziewczynką we mnie, która tak długo czekała, żeby ktoś ją zobaczył. Żeby ktoś w końcu powiedział:  „Już możesz… Już nie musisz być taka silna.” I dziś – po latach szukania, zmagania się, bycia dorosłą – usiadłyśmy razem. Ja i ona. Ja – dorosła. Ona – mała. I po raz pierwszy naprawdę się usłyszałyśmy…   "   Już możesz być dzieckiem, Madziu "  – rozmowa, na którą moje serce czekało od zawsze... – Jesteś tam Magda? Słyszysz mnie? – Tak słyszę Cię. ..I jestem...w sumie zawsze byłam, ale dopiero teraz potrafię mówić do Ciebie tak, jak na to zasługujesz.  Przepraszam, że zajęło mi to tyle czasu ...   Dorosłam Madziu....i chcę, żebyś coś wiedziała...że wszystko, co teraz robię – robię też dla Ciebie. Dla tej dz...

KIEDY MAGIA ZNIKA

Obraz
        Był czas, kiedy świat mówił do mnie wszędzie. Liczby na zegarach uśmiechały się znakiem od Wszechświata. Motyle siadały na mojej dłoni. Spotykałam ludzi, których zdania brzmiały jak fragmenty moich modlitw. Czułam się prowadzona. Miałam wrażenie, że obejmuje mnie coś większego...Byłam zachwycona. Wszystko miało sens. Wszystko było opowieścią... I wtedy myślałam, że to TO. Że tak wygląda życie po przebudzeniu. Że teraz już zawsze tak będzie. Magia. Synchronie. Głęboka obecność. Spokój. Zgoda. Miłość do siebie. Zrozumienie. Ale nie.... Bo potem… Potem nadeszła cisza. Nie taka, która koi. Taka, która boli. Nie dostawałam już znaków. Nie czułam prowadzenia. Medytacje stawały się puste. Ciało tęskniło, ale nie wiedziało za czym. Umysł się kręcił, próbując coś zrozumieć. A serce… Serce zaczęło się irytować. Krzyczeć. Wściekać. Bo jak to możliwe, że tyle wiem, tyle przeszłam, tyle widziałam…a teraz…nic nie czuję? Nic się nie dzieje? To było jak utrata. Utrata duchow...

SPAĆ. ŚNIĆ. WSTAĆ. ŻYĆ.

Obraz
Dzień po rozmowie z Duszą n ie wydarzyło się nic wyjątkowego.  Nie wygrałam na loterii życia, nie dostałam znaku na niebie, nie spłynęło na mnie jaskrawe światło. Ale w środku mnie... coś w pewnym sensie pękło....jednakże  coś innego zaczęło się zszywać. Znów przyszła noc.  Z tym samym znajomym ciężarem w klatce piersiowej. Z tym cichym „ może to wszystko nie ma sensu ”, które sączy się jak trucizna między myślami.  I znów się odezwałam.  Nie z modlitwą.  Nie z afirmacją.  Tylko szczerze. Brutalnie. Prawdziwie...W pewnym sensie krzyczałam i łkałam nie wydając z siebie dźwięku. ------- Ja: Duszo…Powiedz mi, czy kiedyś to się skończy? Czy kiedyś naprawdę odpocznę? Bo czuję, że już nie mam siły walczyć. Dusza: – Może właśnie w tym rzecz, Kochana.  Że nie przyszłaś tu walczyć.  Nie jesteś tu po to, aby się z czymkolwiek siłować.   Przyszłaś przypomnieć sobie, że nie musisz niczego zdobywać, by być godna miłości, obfitości czy czeg...

ZMĘCZONE SERCE TEŻ JEST ŚWIĘTE

Obraz
  Wieczór. Cicho.  Za cicho.... Ten moment, kiedy już nikt niczego ode mnie nie chce. Kiedy milkną wiadomości, wymagania, oczekiwania.  Zostaję tylko ja… i to coś we mnie. Ten cień.  To pytanie, które wraca jak echo:  „ Po co to wszystko?” Mam dość.  Dość afirmacji.  Dość ciągłego „myśl pozytywnie”, „zmień przekonania”, „przyciągniesz, co chcesz”. A co jeśli nie chcę już nic przyciągać?  Co jeśli jestem zmęczona?  Co jeśli modlę się o spokój, a dostaję kolejną burzę? Patrzę w sufit. A może w pustkę.  I wtedy pojawia się Ona.  Cicho, jak szept.  Moja Dusza. --------- Ja: Dlaczego to wszystko takie trudne? Przecież się staram… Medytuję. Oddycham. Jestem uważna. A mimo to, wciąż wszystko boli. Dusza: – Bo przyszyłaś tu nie po to, by było łatwo. Ale po to, byś pamiętała, że nawet w bólu jesteś Światłem. Ja: Ale dlaczego jedni mają lekko, a inni wciąż się zmagają? Czy to naprawdę sprawiedliwe? Dusza: – Nie przyszłaś tu po...

SZEPT DUSZY KTÓRY NIESIE MNIE DALEJ

Obraz
        Gdybyś miała zabrać przez życie tylko jedną rzecz...cóż by to było? Niech to nie będzie siła, bo czasem jesteśmy zmęczone. Niech to nie będzie pewność, bo bywają dni, kiedy wszystko się sypie. Niech to nie będzie kontrola, bo życie i tak układa się po swojemu.         Niech to będzie NADZIEJA...cicha, delikatna, czasem krucha jak płomień świecy - a jednak zdolna przetrwać każdą burzę... Niech to będzie nadzieja, że jeszcze będzie dobrze. Że lepsze dni są przed Tobą, nawet jeśli dziś ich nie widzisz.  Że wszechświat trzyma Cię za rękę nawet wtedy, gdy masz wrażenie, że jesteś sama. Niech to będzie nadzieja, że przetrwasz Że nawet jeśli dziś klęczysz w ciszy, tuląc się do swojego cierpienia, to przyjdzie taki moment, że odetchniesz - lekko, głęboko, prawdziwie. Bo przecież już tyle razy się podnosiłaś. Już tyle razy Twoje serce lepiło się na nowo, z kawałków, które wydawały się niemożliwe do posklejania. Niech to będzie nadzieja, ...